sobota, 3 sierpnia 2013

20. Zamieszanie.

Po kilku minutach czekania pod drzewem udało mi się odzyskać płynny oddech i opanować mroczki przed oczami. Pierwszym moim odruchem było szukanie wzrokiem chłopaków. Wstałam i przeglądałam widok wśród drzew w nadziei, że dopadli tego mężczyznę. Nie widziałam ich ani też nie widziałam dokąd biegli, więc pozostało mi się tylko wycofać w stronę miejsca zbrodni. Kroki stawiałam ostrożnie, bo wszędzie było pełni wystających korzeni. Do tego wszystkiego przeszkadzały mi liście opadające z drzew. Mimo tych niedogodności udało mi się w końcu dołączyć do ekipy na drodze i zebrać jeszcze kilka dodatkowych dowodów z samochodu. Kiedy skończyłam a chłopaków dalej nie było postanowiłam zadzwonić do Payna.
- Don? Macie go?

= Tak. Już idziemy, daleko polecieliśmy i teraz długo wracamy.
- No dobrze. To ja czekam na was na drodze.
= Do zobaczenia.
Natalia zabrała ciało, a raczej jego szczątki do siebie, a technicy wrak samochodu. Teraz przy drodze zostałam sama. Na szczęście nie musiałam czekać długo, ponieważ zza linii drzew widziałam już Ryana, a za nim tajemniczego mężczyznę i na końcu Dona. Tajemniczy mężczyzna miał założone kajdanki, więc nie był niebezpieczny. Wyglądał na przyjaznego z twarzy jednak reszta ciała jak i stroju mówiła co innego. Miał brudne i podarte ubrania. Pewnie był bezdomnym. W samochodzie rozmawialiśmy z nim na temat tego co tam robił i co widział... czyli przepytywaliśmy świadka lub potencjalnego mordercę. Siedziałam z przodu, ale tylko dlatego, że Don za bardzo bał się o mnie po tym co stało mi się w lesie. Cały czas twierdził, że nie powinnam pracować skoro nie dawno wyszłam ze szpitala. Troszczył się o mnie, ale nie mógł mnie trzymać w domu pod kluczem, bo ja nie należę do tego typu ludzi. Kiedy dojechaliśmy do nas, tajemniczy mężczyzna wraz z Ryanem poszedł do pokoju przesłuchań, a ja zabrałam się za przeglądanie zeznać świadków. Było tego trochę, ale najgorsze było to, że większość z tego nie pasowała to zbrodni albo było stertą nieprzydatnych informacji.
- Masz coś? - spytał Jared.

- Nie. Tu nic nie ma. Spisali te zeznania, a tu są same głupoty. No po co nam taka robota... - irytowałam się.
- No myślę tak samo. Tyle papierów, a nic w nich nie ma. - powiedział.

- No skupiamy się i kończmy ten cyrk.
Byłam zdenerwowana tym, że Ci ludzie nie potrafią pomagać, ale z drugiej strony rozumiałam.. Nie byli szkoleni z zakresu pomagania policji w prowadzeniu śledztw. Starałam się być cierpliwa, ale to było na prawdę niepotrzebne. Czytałam akurat jedno bardziej zwięzłe zeznanie i wtedy do mnie dotarło.
- Jared mam coś!

- No dawaj.
- Słuchaj kobieta o imieniu Monica Blant słyszała jakiś strzał, a potem widziała pożar. Myślisz, że to coś ma wspólnego z naszą sprawą?

- Na pewno. Pokaż.
Jared podszedł do mnie, więc pokazałam mu spisane zeznanie świadka. Teraz się zastanawiałam nad tym czemu Natalia nie znalazła żadnej kuli ani też miejsca po kuli. Ponad to myślałam nad tym kim była nasza ofiara skoro zasłużyła na takie traktowanie.
- Wiesz ja się przejdę do Natalii zobaczyć czy znalazła ślad po kuli, a potem do techników czy znaleźli kulę. A Ty może zajmiesz się tą Monicą? - zaproponowałam.

- Jasne pasuje.
Zjechałam windą do Natalii. Byłam strasznie ciekawa co jej sekcja wykazała i czym nam pomoże w identyfikacji ofiary. Po drodze spotkałam również Liama, który był ciekawy jak nam idzie.. Niestety nie mogłam mu powiedzieć, że dobrze, ale dodałam również, że śledztwo dalej trwa i znajdziemy mordercę. W końcu dotarłam do zapracowanej blondynki. Zapukałam do drzwi i weszłam do środka.

- Cześć ponownie. Powiedz, że znalazłaś jakąś kule...
- Hej. Kuli może i nie, ale ślad po niej tak. Widzisz - wskazała miejsce na kości palcem. - Tu jest rana wlotowa, więc sam pocisk był już śmiertelny.
- Czyli zginął od strzału, a pożar był przykrywką?

- Dokładnie tak. Znalazłam też guzik, ale nie będziesz zachwycona...
- Jak to? Co to za guzik?
- Guzik z munduru wojskowego.
- Czyli żołnierz? - upewniłam się.
- Najprawdopodobniej tak. Technicy będą wiedzieć więcej. Ale na pewno zginął od strzału. Kula przebiła lewą komorę serca.
- No dobra, dzięki. Idę do techników.

- Powodzenia.
Wyszłam od Natalii z cennymi informacjami. Teraz zastanawiałam się nad tym z jakiego powodu zginął żołnierz na środku drogi stanowej. Do techników miałam dość blisko, więc droga minęła mi szybko.
- Cześć chłopaki. Macie kule?
- Cześć. Tak mamy, jest dość mocno zdeformowana, ale jeden z balistyków przywrócił jej pierwotny kształt.
- I co znalazł?
- Wojskowa amunicja. Dokładniej powie wam trochę później. Ustala szczegóły.
- Mhm. No dobra, ale nie karzcie nam długo czekać. Coś jeszcze?

- Tak. Cały samochód został oblany wcześniej benzyną stąd ta ścieżka. W trakcie gaszenia powstał biały proszek. Powstał w reakcji połączenia benzyny z pianą gaśniczą. Marco szuka tego co miało powstać z takiej reakcji i też da wam znać.
- Dobra. Dzięki chłopaki. - powiedziałam i wyszłam.
Miałam teraz tyle informacji i to na szczęście pomocnych, że teraz Jared i ja mieliśmy nad czym pracować. Winda znowu złapała awarię, więc zostały mi schody. Kiedy weszłam już na nasze piętro czułam się trochę zmęczona. Idąc korytarzem złapał mnie Don.
- Jas! Masz coś? - zapytał.
- Tak. Otóż nasza ofiara to żołnierz. Chłopaki odtwarzają pełną amunicję. Ponoć to również kula z amunicji wojskowej... Dlatego też zastanawiam się nad tym czy ta sprawa nie powinna należeć do FBI.
- Nie powinna. Gdyby chcieli wiedzieć już by siedzieli nam na ogonie.
- No w sumie racja.
Razem już poszliśmy do naszego wielkiego biura. Jareda już tam nie było, więc byłam prawie pewna, że zabrał się za przesłuchiwanie Monici Blant. Podeszłam do swojego biurka i jeszcze raz zabrałam się za przeglądanie zeznań. Bałam się, że może coś przeoczyłam.
- Don co robisz?

- Przeszukuję listę zaginionych żołnierzy. - powiedział. - A czemu pytasz?
- Myślałam, że mi pomożesz ze zeznaniami, ale rób swoje. - uśmiechnęłam się i wróciłam do papierków.
Był już wieczór, a my dalej nie wiedzieliśmy kim była nasza ofiara. Dzwoniłam już po wszystkich znanych mi biurach wojskowych i innych wydziałach policji. Don również niczego nie znalazł w Internecie ani w bazach danych. Ryan wraz z technikami zdobył jak najwięcej informacji dotyczących pocisku, więc teraz mogliśmy bazować tylko na nim. Każdy z nas przeszukiwał bazy danych, aż w końcu Donowi się udało.
- Mam. Kula była zapisana w amunicji wojskowej plutonu 26. Tam trzeba szukać naszej ofiary. - powiedział pewnie Don. - Ryan z Jaredem zabierzcie się za dzwonienie.

- Jasne. - powiedzieli chłopcy chórem.
- A co ze mną? - spytałam czując się urażona pominięciem.

- A Ty moja droga wracasz ze mną do domu. Mamy wieczór a Tobie należy się odpoczynek. Nie dawno wyszłaś ze szpitala i musisz się oszczędzać.
- Jasne... Chłopaki przepraszam was. W następnej sprawie to my będziemy siedzieć do późna. - obiecałam.
Zaczęłam zbierać swoje rzeczy do torebki. Wzięłam też trochę papierkowej roboty, bo wiedziałam, że w domu nie położę się od razu spać. Pożegnaliśmy się z chłopakami i wyszliśmy z budynku. W drodze do hummera trzymaliśmy się za rękę i rozmawialiśmy o dzisiejszej sprawie. Szukałam nowych śladów, na które być może wpadł mój ukochany. Z tego co udało mi się zauważyć Don co chwilę zmieniał temat. W samochodzie panowała jakaś taka niezręczna cisza. Kiedy dojechaliśmy do domu obiecałam, że przyjdę do niego jak tylko wezmę prysznic. W swoim domku poczułam dopiero jak mój organizm jest wykończony. Tak jak psychicznie byłam gotowa stawić czoła najcięższym wyzwaniom, tak fizycznie nie miałam na to siły ani ochoty. Nie spiesząc się zdjęłam z siebie bluzkę i spodnie. Weszłam do sypialni po piżamkę i szlafrok, a potem zamknęłam się już tylko w łazience. Zdjęłam bieliznę, rozpuściłam włosy i weszłam pod prysznic. Woda z początku była lodowata, ale po chwili była już takiej temperatury jaką lubiłam najbardziej. Stałam tak i starałam się nie myśleć o niczym. Woda obmywała całe ciało z potu, z przemęczenia, ze stresu... Rozmasowałam zmęczone ramiona i zaczęłam się relaksować. Mój prysznic już trochę trwał, a obiecałam Paynowi, że jeszcze tego wieczoru do niego dołączę. Wyszłam i osuszyłam się ręcznikiem. Zakładając spodenki od piżamy zwróciłam uwagę na swoją bliznę na brzuchu. Nie była wielka, ale zostawiła ślad po człowieku, którego nie chciałam znać. Zostawił mi pamiątkę... Zasmuciłam się trochę i wierzchem dłoni otarłam pojedynczą łzę spływającą po policzku.
- Nie mogę się tak tym przejmować. Na pewno są na to jakieś sposoby. - powiedziałam do siebie.

Założyłam bluzeczkę na ramiączkach. Teraz wzięłam się za rozczesywanie włosów. Były trochę poplątane, ale oddawały moją rzeczywistość.. były zakręcone tak jak ja. Ułożyłam je żeby chodź trochę wyglądały normalnie i wzięłam się za mycie zębów. Kiedy skończyłam przejrzałam się ostatni raz w lustrze i wyszłam z łazienki. Ku mojemu zdziwieniu było ciemno, a w końcu światło zostawiałam zapalone.
- Halo jest tu kto? - spytałam.

- Tak jestem ja. - powiedział kuszącym głosem Don.
- Kochanie możesz zapalić światło? Nic nie widzę... A to mi przeszkadza.
- Zepsułaś cały romantyzm...
W tym momencie Don zapalił światło a ja otworzyłam szeroko oczy z miłego zaskoczenia. Don wprawdzie stał w bokserkach (to była jego piżama), ale bardziej skusił mnie widok świec i wina na stoliku. Kiedy podeszłam bliżej zauważyłam też makaron z sosem i sałatkę. Wyglądało wszystko bardzo apetycznie.
- Nie musiałeś. - powiedziałam przytulając się do niego. - Dziękuje.
- To ja Tobie dziękuje.
- Mi? Za co? - spytałam zdziwiona.
- Za to, że jesteś Cukiereczku.
Pocałował mnie namiętnie, a potem zasiedliśmy do stołu. Kolacja była przepyszna, a wino pobudzało również inne instynkty. Patrzeliśmy na siebie dosyć długo biorąc pod uwagę nasze podniecenie. Zbliżyłam się do Dona i pocałowałam go gorąco. Chwila uniesienia trwała bardzo długo, a potem... a potem zaczęła się długa i romantyczna noc dwojga kochanków.
***
Hej! Co tam u was słychać? Wiem, że ostatnia notka była dosyć słaba, dlatego też teraz bardziej się postarałam :) Mamy piękną sobotę. Dzisiaj wybieram się do teatru ze znajomymi, a w niedzielę zamierzam się smażyć na plaży i odpocząć, bo praca mnie w tym tygodniu bardzo wyczerpała z sił. No nic, zmykam na śniadanko. Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego dnia! :)

5 komentarzy:

  1. Łaaa jaka cudna niespodzianka :o Też tak chce!!
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    już w 100% nadrobiłam w końcu zaległości.
    Ciekawa sprawa, no i oczywiście kocham końcową scenę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej kochana! U mnie nowa noteczka :) A co z Tobą? :( Dalej czekam na kolejną część.. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowicie ciekawie piszesz. Zapraszam do mnie. :)

    OdpowiedzUsuń