Mijał nam kolejny dzień w pracy. Nudny, ponieważ od rana nie dostaliśmy żadnego zgłoszenia w sprawie morderstwa. Dla mnie to było nawet dobrze, ponieważ chciałam wypełnić zaległe dokumenty. Nie lubiłam być z tym do tyłu, bo potem były kłopoty z dobrze wypełnionymi raportami. I mimo tego, że pracowałam w policji w wydziale zabójstw zaledwie 2 miesiące byłam rzetelna i dokładna. Don i tak się śmiał, że w końcu mi to minie. Za oknem była piękna pogoda, która wołała o to, żeby wyjść z biura i cieszyć się nią ile tylko dusza zapragnie. Jednak nie było to możliwe. W momencie, w którym się rozmarzyłam do pomieszczenia wszedł zadyszany Liam.
- Nudzi wam się?! - powiedział niby groźnym tonem szef.
- No trochę tak. - powiedział zaspany Ryan. - Masz coś dla nas?
- Tak. Spalone ciało w samochodzie na drodze stanowej. Pasuje? - spytał Liam wychodząc z pokoju.
- No oczywiście, że tak! - powiedział podekscytowany Jared.
Ja szybko dopisałam ostatnią notatkę w raporcie i już byłam gotowa do wyjścia. Wzięłam tylko sweterek z oparcia krzesła i podeszłam do Dona. Chłopaki już wyszli, bo Ryan chciał jeszcze podejść po Natalię.
- Chcesz jechać? - spytał Don widząc moją minę.
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się. - W końcu wyjdę na świeże powietrze, bo tu jest strasznie duszno.
- No tak.
Przyciągnął mnie do siebie i pocałował namiętnie. Po tej krótkiej lecz romantycznej chwili wziął mnie za rękę. Szliśmy w stronę parkingu. Dostałam smsa od Natalii, że oni już jadą na miejsce i że spotkamy się na miejscu. Jadąc z Paynem uświadomiłam sobie jak zbliżyłam się do Montez. Dziewczyna na prawdę rozumiała mnie i moje potrzeby. Do tego nie wstydziłam się z nią wyjść do sklepu i przymierzać najbardziej fikuśną bieliznę, którą mi podała... żartować i śmiać się na całego. W sumie odczułam też po wczorajszej kolacji, że Don też się bardziej zaprzyjaźnił z Ryanem. Chociaż jak to faceci.. mniej to po sobie pokazywali. Całą drogę na miejsce zbrodni jechaliśmy w milczeniu. W tle leciała tylko jakaś muzyczka z lat 70. Dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z samochodu, wzięłam ze sobą swój notesik i lateksowe rękawiczki. Don szedł trochę z tyłu, miałam wrażenie, że coś go trapiło. Ja jak to miałam w zwyczaju podeszłam do Natalii.
- Hej. Co mamy? - spytałam.
- Hej. To zawsze. Brzydką zbrodnię. Mogę tylko powiedzieć, że jest to mężczyzna. Wiek około 35-40. Mulat. Nie powiem jak zginął póki nie wezmę go do siebie.
- Ok, dzięki. Miał przy sobie jakieś dokumenty?
- Jeśli nawet to wszystko spłonęło. Musicie sami sobie poradzić.
- Ok, to ja szukam dalej.
- Powodzenia.
Smród spalonego samochodu jak i ciała był okropny. Musiałam odejść trochę dalej, bo nie czułam się na siłach, by móc tam stać. Pooddychałam trochę świeższym powietrzem i wzięłam się w garść. Don rozmawiał z policjantami, którzy jak pierwsi przyjechali jako pierwsi. Do tego Jared już zrobił wszystkie potrzebne zdjęcia i razem z Ryanem przeszukiwali samochód. Podeszłam do jednego ze strażaków.
- Witam. Wiecie może co spowodowało zapalenia auta? - spytałam.
- Wylewało się paliwo... Tam - odwrócił się żeby pokazać mi ścieżkę. - wiedzie ścieżka, która najprawdopodobniej na samym końcu została podpalona. Potem ogień przemieścił się do wylewającego się paliwa i..
- Rozumiem. Dziękuje. - uśmiechnęłam się w ramach podziękowania.
Świetnie czyli jest ścieżka, ślad po podpaleniu czyli morderstwo i to w piękny, biały dzień. Podeszłam do Ryana i wzięłam od niego trochę torebek na dokumenty. Następnie poszłam w miejsce, które wskazał mi strażak. Zawołałam Jareda z aparatem, a sama zebrałam biały proszek z ulicy.
- Masz coś? - spytał Don.
- Strażak powiedział, że stąd dotarł ogień pod samochód. Zebrałam proszek dla chłopaków. Dziwne, że zebrałam proszek, bo stawiałam na benzynę. - powiedziałam zawiedziona.
- Ryan i tak da sobie z tym radę. - zapewnił mnie. - A tożsamość ofiary?
- Dokumenty zniszczone przez ogień. Zostaje identyfikacja poprzez linie papilarne albo uzębienie. - powiedziałam pewnie. - Kochanie, o czym Ty tak myślisz?
- O niczym ważnym. Skupmy się na pracy.
- Skoro tego chcesz.
Don poszedł teraz zapytać Jareda i Ryana jak im idzie. Ja stałam tak wpatrzona w ten biały proszek. Odwróciłam się dookoła żeby poszukać wskazówek. Dalej od miejsca podłożenia ognia był mały las. Szłam w jego stronę i przyglądałam się złowieszczo wyglądającym drzewom. Mimo pięknej pogody te miejsce wyglądało strasznie. Szłam pomału przyglądając się ułożonej trawie.
- Don! - zawołałam. - Tu może coś być. Chodźcie tu!
Po chwili Ryan z Donem pomagali mi przeszukiwać wysoką trawę. Szukałam czegoś co nie pasowałoby do natury. I wtedy natknęłam się na jakąś czapkę.
- Chłopaki mam czapkę. Warto ją wziąć. Może się przyda i wskaże kogoś konkretnego. - powiedziałam.
- Jasne. Już ją biorę. - powiedział Ryan podchodząc do mnie.
Kiedy Ryan zabezpieczał dowód usłyszałam jakiś szelest. Z początku myślałam, że to Don... w końcu dalej szukał. Odwróciłam się w stronę drogi.. byliśmy już dosyć daleko, więc z tej odległości spokojnie można byłoby oglądać wybuch podpalonego samochodu. Znowu szelest. Niespokojnym wzrokiem przeczesałam linię lasu. Jeden raz i drugi. I wtedy zobaczyłam pomarańczową bluzę.
- Don! Za drzewami!
Krzyknęłam i rzuciłam się w pościg. Spojrzałam w stronę Payna. Zrozumiał o co mi chodzi i za chwilę biegł tuż obok mnie. Za nami gdzieś troszkę dalej słyszałam Ryana. Don zaczął mnie wyprzedzać... Czułam, że zwalniam.
- Nie, nie, nie! Nie teraz! Musimy go złapać! - mówiłam spanikowanym głosem do samej siebie.
Wtedy przystanął przy mnie Ryan.
- Jas wszystko dobrze?
- Tak, tak. Leć pomóc Donowi!
Chłopak ani się obejrzał i już biegł równo z Donem. Był szybki... Przykucnęłam przy drzewie. W jednej krótkiej chwili pojawiły mi się mroczki przed oczami. Próbowałam łapać oddech, ale szło mi bardzo ciężko. Nie zemdlałam, ale walczyłam o to, żeby pozostać przytomną.
***
Hej! Co tam u was słychać? Weekend już tuż tuż, macie jakieś plany? Ja chyba grilla i plażowanie, o ile będzie ładna pogoda :) Dzisiaj oglądałam też film "Jak zostać królem?" -> Polecam, warto obejrzeć! I chciałam was przeprosić, że notka taka krótka i nie wykończona, ale zabrakło mi weny na kolejną zbrodnie.. Dlatego taka słaba dzisiejsza notka :( Jednak mam nadzieję, że następna notka pójdzie mi o wiele lepiej :) Pozdrawiam!
Każdy czasem ma spadek weny, więc spokojnie- jeszcze nas zaskoczysz :) Ciekawe co będzie dalej. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń