czwartek, 20 czerwca 2013

2. Same nowości.

Ktoś cierpliwie dobijał mi się do drzwi. Ja jednak przewróciłam się na drugi bok i nałożyłam poduszkę na głowę myśląc, że to coś pomoże. Jednak moje starania na nic się zdały. Wstałam wkurzona i podeszłam do drzwi. W głowie szykowałam już wszystkie słowa, które będą wyrażać moje niezadowolenie, jednak kiedy otworzyłam zamilkłam. Oniemiałam. Przede mną stał skromny mężczyzna, o nieziemskich ciemnych oczach i włosach.
- Tak? - spytałam lekko zdezorientowana.
- Jestem po Pani walizki i pudła. - odpowiedział przystojniak.
- Walizki i pudła? To która to już godzina? - teraz byłam wręcz przerażona, przecież zmieniam miejsce zamieszkania! Dzisiaj!
- 9.30.
- Yhym. - byłam w rozsypce. - Proszę wejść, pudła stoją w pokoju.
Mężczyzna rozgościł się w mieszkaniu, a ja biegiem wbiegłam do łazienki. Wzięłam bardzo szybki prysznic, umyłam zęby i przeczesałam włosy. Wczoraj przyszykowałam sobie dwa stroje i właśnie teraz musiałam dokonać wyboru, który powinnam założyć. Bardziej oficjalny czy jednak bardziej postawić na luz i swobodę... Czas uciekał, a ja stwierdziłam, że połączę te dwa zestawy. Ubrałam ciemne jeansy, białą koszulkę na ramiączkach i krótką katanę. Na szybko nałożyłam pomadkę ochroną i wleciałam do pokoju. Przystojny Pan, dzięki któremu przypomniałam sobie o moim przeniesieniu właśnie wynosił ostatnie pudło. Na komodzie miałam przygotowaną kartkę dla rodziców. Przeszłam się ostatni raz po mieszkaniu...
- Będzie mi Ciebie, mieszkanko brakowało.. - powiedziałam sama do siebie.
Założyłam buty na koturnie, bo tylko takie mi zostały na wierzchu i wyszłam z mieszkania. Zamknęłam drzwi na klucz, a te schowałam pod wycieraczkę. Kiedy zeszłam zobaczyłam czarne audi.. to chyba po mnie. Podeszłam kulturalnie do drzwiczek od strony pasażera i zapytałam czy ten pan jest po mnie. Jak się okazało miałam rację. Zajęłam miejsce z tyłu i odbyłam podróż na lotnisko. Na lotnisku spotkałam swoich kolegów z pracy, byli podekscytowani przeniesieniem. Razem lecieliśmy samolotem, więc podróż mijała nam w świetnych nastrojach, cały czas żartowaliśmy i gadaliśmy jak to będzie właśnie w tym wielkim mieście. Lot minął dość szybko, szczerze mówiąc nie wiem kiedy minęło 5 godzin. Panicznie boję się wysokości, nie daję tego po sobie poznać, nie lubię jak ktoś zna moje słabości.. jak wysiadłam w duchu podziękowałam Bogu, że to już koniec. Teraz zastanawialiśmy gdzie mamy się udać. Odebraliśmy nasze bagaże, bo pudeł nie znaleźliśmy i czekaliśmy w holu głównym lotniska w Los Angeles. Chciałam iść kupić kawę, kiedy podszedł do nas jakiś facet i pokazał swoją odznakę.
- Nasi nowi gliniarze? - powiedział do nas i pokazał blachę. - Nazywam się Don Payne. Mam was odebrać z lotniska i przetransportować do waszego domu.
- Cześć. No to super, ale czekaj.. będziemy mieszkać wszyscy razem? - spytał Taylor.
- Niestety tak, póki sobie czegoś nie znajdziecie. Budżet jest ograniczony na takie wygody. - odparł. - Chodźmy. Zostawicie swoje bagaże i od razu do roboty. Z tego co wiem macie poznać Wolfe i Delko oraz swoich partnerów.
- Nie jest najgorzej z dzisiejszym planem dnia. - zaśmiał się Tayson.

Szłam trochę z tyłu. Byłam bardzo zadowolona jeśli chodzi o nowy wydział, ale z drugiej strony obawiałam się wielu spraw. Chłopaki szli z Donem i żartowali. Na parkingu czekało na nas wielkie BMW. Byłam zachwycona tym autem. To było marzenie mojego taty, żeby mieć taki wóz. A teraz jego córeczka sobie pojedzie takim do pracy. Po 30 minutach znaleźliśmy pod dosyć sporym budynkiem. Jak mniemam to nasz azyl na kilka miesięcy, zanim się rozgościmy i w pracy i w mieście. Wysiadłam jako pierwsza i czekałam, aż oddadzą mi mój bagaż. Wzięłam walizki i poszłam w stronę wejścia głównego. Jak zobaczyłam ilość schodów to się przestraszyłam.
- Pomóc Ci? - zapytał Payne.
- Jeśli ma Pan taką ochotę to proszę bardzo, jestem trochę niewyspana. - zaśmiałam się cicho.
- Jak Pan. - zaśmiał się. - Jestem Don. - podał mi rękę i słodko się uśmiechnął.
- Jasmine, możesz mi mówić Jas.
Wchodząc po schodach rozmawialiśmy o tym jak długo tu zostaniemy, w sensie w tym budynku, nie uśmiechało mi się długo mieszkać z tymi trzema facetami. Po dość krótkiej, ale pełnej informacji rozmowy stanęliśmy przed drzwiami.
- To Twój apartament, że tak powiem. - otworzył mi drzwi i podał klucze do rąk. - Będę czekać na was wszystkich na dole, dam wam góra 15 minut! - powiedział do wszystkich i zszedł na dół.
Weszłam do swojego pokoju, a raczej mojego apartamentowca. Miałam swoją sypialnię, mały salonik, swoją własną łazienkę. Nie znalazłam kuchni, ale zbytnio się tym nie przejęłam. Ogarnęłam swoją torebkę. Spakowałam dokumenty, odznakę, szczotkę do włosów i chusteczki. Potem do mojego saloniku zaniosłam walizki. Wyjęłam z jednej z nich kosmetyczkę i zaniosłam do łazienki. Odświeżyłam się trochę i wychodząc z mojego nowego mieszkanka zamknęłam drzwi, klucze wrzuciłam to torebki i zbiegłam ze schodów. Jak się okazało byłam pierwsza, czego się w ogóle nie spodziewałam.
- No jesteś pierwsza. - powiedział Don. - I powiem Ci w sekrecie, że Twój apartament jest największy. Maczałem w tym palce, bo no cóż.. jesteś kobietą. Niestety kuchnię macie wspólną.
- Dzięki. Jest cudownie. A na kuchnię nie będę narzekać, bo mam śliczną sypialnię. - Don się zaśmiał. - No co? Powiedziałam coś nie tak?
- Nie. Niby policjantka, ale prawdziwa z Ciebie kobieta. - znowu się uśmiechnął tak, że zabierało mi dech w piersiach.
Chciałam mu się odgryźć, ale miał szczęście, akurat reszta ekipy pojawiła się w drzwiach. Znowu wsiedliśmy to cudownego BMW i pojechaliśmy już do miejsca naszej pracy. Nie do końca wiem ile jechaliśmy, ale odczułam, że trasę do pracy pokonaliśmy dosyć szybko. Kiedy wysiadłam, teraz jako ostatnia ujrzałam ogromny budynek. Na pewno miał z 5 pięter, nie wiem czy nie więcej. Ogromny parking, pełno policyjnych wozów i ludzi w mundurach. Szczerze mówiąc czułam się tu jak u siebie, gdyby nie to, że właśnie szłam na spotkanie ze swoim nowym szefem.
- Chłopaki wami zajmie się kto inny, bo trafiacie pod inne skrzydło niż Jasmine. Jak wejdziemy do środka przywita was Eric Delko. Jest na prawdę w porządku, ale z początku trzeba uważać. - powiedział Don.
- A ja? - spytałam.
- A Ty idziesz ze mną. Wolfe już czeka.
- No dobrze, w takim razie nie karzmy mu za długo czekać.
Teraz zrobiłam się nerwowa i zaczął mnie boleć brzuch. Ach ten stres. Wjechaliśmy windą na 3 piętro. W sumie cały czas szłam lekko z tyłu zapamiętując szczegóły trasy do gabinetu mojego szefa. Don to prawdziwy gentelman , otworzył mi drzwi. W pomieszczeniu czekał na nas brunet o zielonych oczach. Był ubrany jak cywil, więc mój stres trochę osłabł.
- Dzień dobry, nazywam się Jasmine Snow. - podałam mu rękę.
- Witaj. Liam Wolfe. Od dzisiaj zaczynamy współprace. Poznaj od razu swojego partnera, Don Payne.
Teraz to normalnie się zarumieniłam. Facet mi się spodobał a mamy ze sobą pracować. Odpada jako partner życiowy.
- Cześć. - lekko zarumieniona uśmiechnęłam się do niego. - Proszę Pana...
- Mów mi Liam.
- Dobrze. Liam.. Nie bardzo wiem na czym moja praca ma polegać. To niesamowity awans, ale jesteś pewny że się nadam, czemu akurat tylko ja. Było wielu policjantów z doświadczeniem i to o wiele większym niż moje.
- No to akurat zasługa Dona. Stwierdził, że dasz radę i wprowadzi Cię w ten świat. On też będzie odpowiedzialny za zawożenie Ciebie do pracy i odwożenie do domu z racji tego, że póki co nie masz jeszcze samochodu. Broń, nową odznakę, telefon służbowy dostaniesz w sumie za chwilę. I w sumie powinnaś udać się z Donem już na pierwsze miejsce zbrodni, to niestety nie może czekać.
- Rozumiem. Dziękuje za daną mi szansę. - powiedziałam do Wolfe. - W takim razie rusz się. - powiedziałam do Dona.
Szliśmy w stronę windy nic nie mówiłam, w sumie analizowałam wszystkie informacje. Czemu Don wybrał mnie do tej roboty. No teraz to mniej ważne. Jadę na pierwsze w swoim życiu miejsce zbrodni, więc muszę się jakoś na to przygotować. W windzie panowała niezręczna cisza. Postanowiłam ją przerwać.
- Czemu ja, co? Miałeś tyle innych osób z o wiele większym doświadczeniem niż moje..
- Mam być szczery? - spytał.
- Tylko takich ludzi cenię. - odparłam trochę naburmuszona.
- Spodobałaś mi się, a poza tym mądra dziewczyna przyda się w ekipie. Widziałem Twoje wyniki i się nadajesz, tylko musze Cię trochę podszkolić.
- Będę jedyną dziewczyną w ekipie?
- Nie, no nie do końca. Jest jeszcze Natalia, ale jest koronerem, więc nie pracują z nią w terenie za bardzo.
- No cóż, dobrze wiedzieć. Ile osób liczy Twoja ekipa?
- Liam, Natalia, Ryan, Jared, ja. No i oczywiście nasz nowy nabytek, czyli Ty.
- Nowy nabytek, nieźle.
- Nie wkurzaj się, ciężko mi być poważnych, ale serio pracuję nad tym. Słowo honoru. - podniósł dwa palce do góry.
- No dobrze. Chodźmy na miejsce zbrodni, jestem ciekawa jak to wygląda.
Po drodze na głównych holu podeszliśmy do jakiegoś okienka i tam dostałam nową broń, odznakę i telefon służbowy. Telefon był w sam raz, nawet kobiecy. Odznaka nowa i lśniąca, a broń jak to broń, w tym zawodzie jednak potrzebna. Szłam znowu za Donem w stronę samochodu. Myślałam, że wsiądziemy do jakiegoś radiowozu, a na przeciw mnie stał wielki hummer.
- Tym jeździsz? - spytałam pokazując na ten wielki samochód.
- To mój samochód prywatny i służbowy. Wskakuj nie mamy za wiele czasu, wtajemniczę Ciebie po drodze w tajniki naszej pracy.
- Bardzo chętnie posłucham speca od tych spraw. - powiedziałam to lekko poirytowanym tonem, dając mu do zrozumienia, że nie ze mną te numery.
Włączyłam radio i tak w rytmach Jennifer Lopez jechaliśmy na owe miejsce zbrodni.
*****
Hej! No mam nadzieję, że to co tworzę się podoba. Zdaję sobie z tego sprawę, że to może nie jest jeszcze rewelacyjne, ale proszę piszcie co wam się podoba :)
Prześledziłam w necie kilka ciekawych innych blogów, powiem Wam, że serio są wciągające, więc jeśli macie czas, to zachęcam do czytania :)
Zapraszam do czytania, komentowania. Pozdrawiam!

2 komentarze:

  1. Hej, trafilam tutaj bo zostawilas u mnie komentarz na blogu. (www.alicja-i-maks.blog.onet pl).
    Bede odwiedzac twojego bloga bo opowiadanie, nie powiem wciagnelo mnie. Ja co prawda czytalam do tej pory blogi o tematyce podobnej do mojego (serial Lekarze) ale twoj rowniez zapowiada sie bardz ciekawie, przypomina mi csi miami, ktore swego czasu namietnie ogladalam. Jestes w tym dobra, czyta sie jak ksiazke, ja to niestety nad moim stylem musze jeszcze popracowac. ;)

    A tak w ogole to jak trafilas na mojego bloga? Jak dotad komentarze pisali mi jedynie fani Lekarzy, wiec myslalam ze Twoj blog tez bedzie im poswiecony. Tak, czy siak nie zawiodlam sie, kryminalne opowiadania tez bardzo &lubie.

    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I zapomnialam, jutro dodam Twojego bloga u mnie na blogu w linkach, to moze ktos tu jeszcze wpadnie. ;)
    I jeszcze przepraszam za brak polskich znakow, pisze z telefonu.

    OdpowiedzUsuń