Pierwsza piosenka Lopez dobiegła końca, a ja postanowiłam przyjrzeć się swojemu nowemu partnerowi. W końcu muszę wiedzieć jak wygląda i jaki jest... Nie skłamię jeśli powiem, że mnie kręci. Niestety minusem jest to, że razem pracujemy i nie mogę pozwolić sobie na romans z kolegą z pracy. Udawałam, że podziwiam miasto przez jego szybę i spoglądałam na jego wyraz twarzy. Na pierwszy rzut oka rzucały się oczywiście jego włosy, ciemny blond, więc chyba śmiało mogę stwierdzić, że jest cudnym szatynem i szarych i zabójczych oczach. Jeśli by tak w nie długo patrzeć, to na pewno w końcu zmiękłyby mi kolana. Kontur twarzy był ostry, ale nie groźny. Wyraz twarzy był przyjazny, ale mówił też coś w stylu "uważaj na mnie". Styl ubioru miał ciekawy i podobny do mojego. Łączył elegancję z nutką sportu. Wyglądał seksownie.. Musiałam palnąć coś głośniej, bo za chwilkę z zadumy wyrwał mnie jego głos.
- Mówiłaś coś? - uśmiechnął się czarująco.
- Nie, nic. Hym kto będzie na miejscu? - spytałam.
- Jared i Ryan. Badają już jakieś ślady i oczywiście Natalia. Poznasz ekipę.
- No to super, z tego akurat się cieszę.
Uśmiechnęłam się na całego a kiedy spojrzałam w jego oczach czułam, że mięknę i odwróciłam wzrok i udawałam, że zainteresował mnie budynek po mojej stronie. Miałam takie silne rumieńce na twarzy, a najgorsze było to, że zupełnie nad tym nie umiałam zapanować...
- Weź się w garść!- powiedziałam do siebie w myślach.
Po kilku krętych uliczkach w końcu dojechaliśmy na miejsce. Nie do końca wiedziałam czego mam się spodziewać. Trzymałam się blisko Dona i szukałam denata. O dziwo szliśmy w stronę obskurnego motelu. Nie wyglądał na zaniedbany, ale uroczy też nie był. Byłam ciut przestraszona, ale starałam się tego nie pokazywać. W końcu doszliśmy do pokoju 116 i tam zobaczyłam coś okropnego. Dziewczyna była blada jak ściana, w całym motelowym pokoju czuło się zapach stęchlizny i po prostu odchodzącą śmierć. Don podszedł do jakiegoś chłopaka, no z wyglądu był młody, ale tu wszystko może się zdarzyć. Ja może i miałam 25 lat, ale jeszcze czasem w sklepach pytają mnie o dowód kiedy kupuję alkohol. Chłopak trzymał aparat, więc stwierdziłam, że to musi być chłopak od robienia fotek śladów. Nie do końca jeszcze wiem jak się na takich specjalistów mówi. Podeszłam bliżej ciała. Obok kucała i sprawdzała coś blondynka.
- Cześć. - powiedziałam kucając po drugiej stronie. - Nazywam się Jasmine i jestem tu nowa. Wydaje mi się, że jesteś Natalia, zgadza się?
- Hej. Tak, jestem Natalia Montez, koroner czy też lekarz sądowy, kto jak woli. - uśmiechnęła się. Miała cudowny uśmiech, szczery i pełen blasku.
- Nie bardzo wiem o co spytać. Mam notesik, ale co mam zapisać? - spytałam lekko rozdrażniona tym, że nie wiem co mam robić, ale chciałam być pomocna, a nie stać z boku i się przyglądać.
- Zapisz to co Ci powiem.
- Dobrze, w takim razie co tu mamy? - spytałam pokazując długopisem na nieżyjącą dziewczynę.
- Dziewczyna, brunetka po 20-stce na pewno. Została uduszona. Widzisz ten ślad na szyi? To właśnie było coś w rodzaju linii, z której skorzystał nasz zabójca.
- Zapisałam. Czuje się jak dziecko, dalej nie wiem co mam robić. - było mi z tym bardzo źle.
- Powiem Ci, że ta dziewczyna to córka milionera Los Angeles. Nazywa się Angelica Grass.
- Co taka dziewczyna z dobrego domu robi w takim obskurnym motelu? - zapytałam prawie samej siebie, ale Natalia słyszała.
- To już Twoje zadanie. - zaśmiała się cicho. - Don rozmawia z Jaredem, a łazienkę przeszukuje Ryan. To chłopcy z naszej ekipy. Jak to się mówicie, jesteście technikami. Nie zapomnij założyć lateksowych rękawiczek.
- Dzięki Natalia za wprowadzenie. Rozejrzę się trochę.
Wstałam i do notatnika dopisałam dane o dziewczynie, jej imię i nazwisko. Podeszłam do okna tego pomieszczenia i rozejrzałam się po pokoju. Oczywiście mój wzrok musiał utkwić trochę na Donie, ale kiedy się na mnie spojrzałam szybko uciekłam wzrokiem na łóżko. Założyłam lateksowe rękawiczki i podeszłam do niego. Skoro dziewczyna z tak dobrego i bogatego domu znajduje się w takim miejscu...
- Na pewno chodzi o seks. - powiedziałam niechcący na głos.
- No cukiereczku szybko zabierasz się do roboty. - powiedział Don podchodząc do mnie. - Robimy to tu czy kulturalnie zmienimy lokum? - spytał szturchając mnie w ramię.
- Chciałbyś. - odparłam niby od niechcenia, bo byłam zainteresowana łóżkiem.
- Jared powiedział, że przy łóżku nie znaleźli prezerwatywy, więc na pewno nie chodzi o seks.
- Nigdy nie badałam miejsca zbrodni, ale daj mi iść na przód słuchając mojej intuicji. Czuję, że coś znajdę.
- Skoro tak uważasz. - odpowiedział, ale bacznie mi się przyglądałam.
Na początku zajrzałam pod łóżko. Głupio się czułam wypinając tyłek kiedy w pomieszczeniu sami chłopi, ale nie miałam wyboru, liczyła się praca. Pod łóżkiem nic. Przejrzałam szafki nocne, ale też nic. Nie poddawałam się i szukałam dalej. Podniosłam pościel i poduszki też nic... Hym...
- Mówiłem Ci cukiereczku, że tam nic nie ma...
Puściłam tą uwagę wolno i myślałam... Przecież nie sprawdzałam między ramą a materacem. Podniosłam materac i zaczęłam macać ręką szukając czegokolwiek. I się udało!
- No i co teraz powiesz, Payne? - powiedziałam do niego z wyższością pokazując mu zużytą prezerwatywę.
- No.. ten.. mówiłem, że nadajesz się do tej pracy.
Podszedł do mnie jak mniemam drugi technik Ryan i zabezpieczył dowód.
- Co myślisz? - zapytał mnie wkładając dowód do plastikowego woreczka.
- Hym.. Walić prosto z mostu?
- No pewnie, że tak. - Wtrącił się Don.
- No więc wydaje mi się, że skoro Angelica zgodziła się na seks w takim miejscu, to facet musi być bardzo bogaty, lub dobrze ustawiony.. Jeździ dobrym samochodem, jest prawnikiem albo lekarzem. Spodobali się sobie i wylądowali tutaj. - spojrzałam na dziewczynę. - Zostawił szampana na pół wypitego, musieli coś świętować. Coś też musiało mu się nie spodobać, jakiś bunt dziewczyny, coś ją bolało, albo przestał ją podniecać i się facet wkurzył. Taką mam teorie i jak? - spytałam zadowolona z siebie.
- Może być. Jared zdobądź od właściciela motelu nagrania z parkingu i korytarzy. Ryan- chce wiedzieć gdzie i z kim spędzała ostatni tydzień swojego życia.
- A ja? - spytałam czując się pominięta.
- Ty jedziesz ze mną do jej rodziców. Trzeba ich poinformować i zebrać informację. Sprawa ma być cicha, jeśli się o tym dowiedzą brukowce to będzie jedna wielka masakra. - powiedział do wszystkich.
Chciałam być twarda i wytrzymać ten obraz, który miałam przed swoimi oczami, ale nie zdołałam trzymać tego dłużej. Ten smród, rozkładające się ciało, pusty wzrok.. moja pierwsza bardzo głośna. Wybiegłam z motelu i schowałam się między samochodami. Wymiotowałam.. Ale wstyd.
- Uciekłaś. Chcesz chusteczkę? - śmiał się Don, ale widać było, że się martwi.
- Nic mi nie jest. To pewnie przez lot samolotem.
- Powiedz, że to przez ten widok nie będę się śmiać. - powiedział czule.
- Ty może i nie. Ale jestem jedyną dziewczyną, prócz Natalii, która jest przyzwyczajona i nie chcę dawać po sobie znać, że nie daję rady. Chce być szanowaną gliną.
- No już dobrze, dobrze. Lepiej? Musimy jechać.
- Tak.
W ciszy poszłam do jego samochodu, zajęłam swoje miejsce i otworzyłam sobie okno. Żeby nie było, mój dzień jeszcze się nie kończy, teraz najgorsze tak na prawdę. Powiedzieć rodzicom o śmierci ich jedynego dziecka. Don jechał spokojnie, co jakiś czas zerkając na mnie z czułością w spojrzeniu. Mówiłam mu setki razy, że jest wszystko dobrze, ale ten ciągle swoje. Zatrzymaliśmy się na najpiękniejszej ulicy jaką kiedykolwiek widziałam. Domy były duże i schludne, piękne płoty i ogrody, kwiaty i drzewa. Na parkingach i podjazdach do garaży stałe same markowe samochody.
- A więc to jest dzielnica bogaczy. - stwierdziłam podziwiając cudne domy jednorodzinne. Zaparkowaliśmy przed ceglanym domem z białymi wykończeniami. Don zgasił silnik, a ja wyskoczyłam z hummera. Szłam w stronę drzwi frontowych. Trochę się stresowałam, ale czułam obecność Dona.. byłam spokojna. Zapukałam do drzwi. Po kilku minutach drzwi otworzył mężczyzna. Na moje oko był dobre po 50stce. Był ubrany w dopasowany garnitur ze szklanką w ręku. Można wyczuć, że w tak piękny dzień pił sobie whisky.
- Słucham? - zapytał niewzruszony.
- Dzień dobry Panie Grass. Don Payne i Jasmine Snow z wydziału zabójstw, możemy wejść? - przedstawił nas kulturalnie Don.
- Bardzo proszę, tylko nie wiem czego policja poszukuje w moim domu.
*****
Hej! Na pomorzu piękna pogoda, normalnie szkoda siedzieć w domu i zaraz wychodzę na spacer z koleżankami. U was też pogoda cudna? Mam nadzieję, że tak i dobrze spędzacie ten czas, w jak najbardziej relaksujący sposób :) Kolejna notka, oby się podobała. Pozdrawiam i życzę wszystkim miłego dnia! :)
Hej,
OdpowiedzUsuńteż już dodałam twojego bloga u siebie w linkach. Opowiadanie super, czuję się, jakbym oglądałam CSI Miami czy jakiś inny kryminalny serial, dzięki zdjęciom mam przynajmniej wyobrażenie postaci, widzę że zaczerpnęłaś je z Pretty Little Liars i Vampire Diaries. Czekam, co tam dalej wymyślisz, na pewno przeczytam. ;)
I super, że zaczęłaś oglądać Lekarzy, przynajmniej potem będziesz mogła zerknąć na mojego czy inne tego typu blogi i będziesz wiedziała dokładnie o co kaman. Nigdy bym nie pomyślała, że będę pisać jakieś, no powiedzmy sobie szczerze tandetne historyjki o głównej parze serialowej, ale pokochałam Lekarzy, a prowadzenie bloga daje mi olbrzymią satysfakcję. ;)
U mnie pogoda też cudna, właśnie wróciłam znad jeziorka, jestem z Pomorza Zachodniego (co prawda mam do morza ze Szczecina jakieś 100 km, ale wg mapy to jeszcze pomorze). ;)
Pozdrawiam.