poniedziałek, 24 czerwca 2013

5. Zaczynam się uczyć.

W budynku rozdzieliliśmy się za co chciałam go od razu pociąć.. mój pierwszy dzień w pracy co prawda dobiegał końca, bo było już bardzo późno, ale wciąż nie znałam rozkładu budynku tak jakbym tego chciała. Wsiadłam do windy i jedyne co pamiętałam, że nasza ekipa znajduje się na trzecim piętrze. Wjechałam na trzecie piętro i wysiadłam z windy. Czułam się zakłopotana i zagubiona tym, że nie wiem gdzie mam się teraz udać. Z początku szłam po prostu przed siebie, oglądając się na prawo i lewo szukając znajomych twarzy. Kiedy korytarz powoli zaczął mi się kończył usłyszałam wołanie, o które modliłam się odkąd wyszłam z windy.
- Jasmin! Jasmin Snow! Tutaj!

Obróciłam się żeby zobaczyć kto jest wybawicielem mojej męki i jak to się okazało był to młody mężczyzna, którego widział w motelu, jeden z moich kolegów, ten z wyglądu najmłodszy. Szłam w jego stronę uśmiechając się delikatnie w ramach podziękowania.
- Cześć. Dzięki, że mnie jakoś znalazłeś, bo ja nie miałam pojęcia dokąd iść. - powiedziałam podając mu rękę na przywitanie.
- Jestem Jared, chodź pokażę Ci Twoje biurko. - powiedział uprzejmie i ruszył przed siebie.
Szłam za nim zapamiętując szczegóły, nie chciałabym żeby jutro też mnie tak ktoś wołał na cały korytarz. Pewnie też z tego powodu zna mnie już cały budynek. Zaśmiałam się pod nosem i akurat wtedy weszliśmy do dużego pomieszczenia, w którym stały cztery w pełni wyposażone biurka. Na blatach stały nowoczesne laptopy, były porobione specjalne miejsca na dokumenty i za pewne inne takie papierki. Przy jednym z biurek siedział nasz drugi kolega, w skupieniu oglądał jakieś nagrania.
- Tu jest nasz pokój że tak powiem, czuj się jak u siebie. Twoje biurko jest pod oknem, myśleliśmy, że Ci się spodoba. Natalię i Dona już znasz, a tam przy kompie zapracowany siedzi Ryan. Ja idę teraz do Natalii po dokumenty z sekcji.
- Dzięki. - podeszłam teraz do siedzącego mężczyzny. - Mogę Ci jakoś pomóc?
- Tak, pewnie. Siadaj. A tak w ogóle jestem Ryan. - podał mi rękę na przywitanie.
- Jasmine. Co oglądasz?
- Nagrania z monitoringu. Oglądam już po raz kolejny jak wchodzi z tym gościem do motelu, ale nie mogę z tego nic wywnioskować, może Ty coś zauważysz. - wstał od biurka trochę zrezygnowany.
- Ryan spokojnie. Fakt, że mamy dobę na odnalezienie typa, ale damy radę. Od którego momentu?
- No już Ci cofam. Skup się może coś wyłapiesz.
Przesunął mi moment nagrania, w którym faktycznie widać Angelicę z jakimś facetem. Najgorsze było tylko to, że nie było widać jego twarzy, bo zasłonił się daszkiem czapki. Przejrzałam nagranie chyba z pięć razy i dopiero za szóstym chwyciłam o co chodzi. Mężczyzna podtrzymał ją za rękę, a ona jeszcze jakby szarpała się...
- Ryan.. wiesz wydaje mi się, że oni w tym klubie musieli dobrze zaszaleć. Ona ledwo trzyma się na nogach. - pokazałam zatrzymując w odpowiednim momencie.
- No coś w tym jest, ona rzeczywiście jakoś chwiejnie idzie.
- Chodź przetestujemy to i zobaczymy czy będzie to wyglądało na chodź trochę podobne do nagrania.
Wstałam i podeszłam z Ryanem na drugi koniec pokoju, żeby móc się swobodnie przejść po pomieszczeniu. Chwyciłam go pod rękę, a on jeszcze mocniej ujął moją dłoń żeby odtworzyć dokładną kopie zachowania pary z przed motelu. Zaczęliśmy iść. Szarpałam się delikatnie, oczywiście udając że jestem pod wpływem alkoholu. Kiedy tak szliśmy drugi raz do pokoju równocześnie weszli Don z Jardem, śmiejąc się z nas.
- Bardzo zabawne. Snow zostawić Ciebie na 10 minut a Ty już paradujesz za rękę z kolegą z pracy. - zaśmiał się Don.
- Bardzo śmieszne Payne. Odtwarzaliśmy sytuację z nagrania. Doszliśmy do wniosku z Ryanem, że Angelica była czymś odurzona albo rzeczywiście wypiła zbyt wiele. - przewinęłam teraz trochę nagranie. - Widzicie. W tym miejscu widać też, że stawia jakiś lekki opór, więc nie do końca chciała się tam znaleźć.
- Świetna robota. - powiedział Jared. - Ja też coś mam od Natalii. Sekcja wykazała, że faktycznie została uduszona, a stosunku płciowego jako takiego nie odbyła. Za to właśnie w tym no wiecie miejscu, znaleziono wepchnięte cztery długopisy. - skrzywił się na te słowa.
- Długopisy? - powtórzyłam. - Ten facet jest jakiś nienormalny. Masakryczna penetracja. Czyli jej się to nie podobało, wkurzyła się.. musiała go obrazić w jakiś dość mocno brutalny sposób, chwycił za poduszkę i ją udusił.
- To pasuje.. czyli, że tak powiem mamy motyw. - powiedział Ryan. - Widać na nagraniu jego posturę, ale nie widać twarzy... Czapka z daszkiem. Wiedział co robi. A co z poduszką? - spytał Jareda.
- No właśnie szukam. - przerzucał papiery. - Z ekspertyzy wynika, że na jednej ze stron poduszki znaleziono ślady śliny dziewczyny. Więc mamy narzędzie zbrodni. Niepozorne a jednak. - powiedział. - Don czy ja mogę wyjść wcześniej?
- Tak śmiało. Na dzisiaj dużo zrobiłeś.
- Dzięki na razie.
Pożegnaliśmy się z Jaredem. Ryan wrócił do oglądania nagrań z monitoringu, a ja usiałam przy swoim biurku. Jeszcze nic, oprócz laptopa na nim nie było, ale nie przejmowałam się tym. Miałam ładny widok na park z okna. Na dół nie chciałam patrzeć, bo mój lęk wysokości zrobiłby swoje. Wzięłam swój notatnik i czystą kartkę papieru. Przepisałam wszystkie dane dopisując nowe. Kiedy już teraz widziałam wyraźnie wszystko na jednej kartce patrzyło mi się lepiej. Z zamysłu wyrwał mnie głos Ryana.
- Ten gość o 23.13 wychodzi sam z motelu. Wsiada do czarnego BWM. Niestety nie ma tablicy rejestracyjnej.
- Zadzwonię do kolegi, on tworzy portery psychologiczne. Miejmy nadzieję, że nam pomoże, bo czas ucieka. - powiedział Don. - Ryan możesz iść do domu.
- Dzięki, na razie.
Pożegnaliśmy się z Ryanem i na moje szczęście lub nie szczęście w pokoju zostałam sama z Donem. Don siedział przy swoim biurku i skrupulatnie przeglądał jakieś papiery. A ja od niechcenia przeglądałam jeszcze raz te nagrania. Z kolejnym razem spróbowałam już oszacować jego rozmiary.
- Jest dobrze zbudowany. Ma jakieś 180 lub 190 centymetrów wzrostu. Łączy style jeśli chodzi o ubiór. Znajdziemy Cię. - powiedziałam do ekranu.
- Mój kolega zaraz tu będzie. Stworzy nam profil i będzie nam też łatwiej. To szybki człowiek, jeśli chodzi o takie sprawy i bardzo dokładny.
- A kto to taki?
- Ryan Collins z FBI. Zna się na swoim fachu.
- No skoro tak mówisz, niech nam pomoże. - powiedziałam wpatrując się w sylwetkę naszego podejrzanego.

 Była już noc. Collins faktycznie stworzył niezły profil psychologiczny. Nie do końca wiedziałam na czym to polega jednak wszystko się zgadzało z tym co myślałam. Z zawodu mógł być lekarzem lub prawnikiem. Ma nienaganna opinię wśród ludzi, nie miał żadnego konfliktu z prawem. Dobrze zbudowany, jeździ dobrym samochodem, ubiera się elegancko. Jednym zdaniem, z daleka czuć, że ma sporo pieniędzy i jest do wzięcia. Droga do domu minęła bardzo szybko. Nawet nie wiem kiedy, a Don otwierał moje drzwi. Wysiadłam...
- No to dobrej nocy. O której po mnie jutro będziesz?
- Cukiereczku, nie żegnaj się ze mną. Ja też wchodzę. - uśmiechnął się.
- Don nie myśl sobie, że wpuszczę Cię do swojego łóżka. Mogę Ci co jedynie odstąpić wycieraczkę przed drzwiami. - uśmiechnęłam się zgryźliwie.
- Na to bym nie wpadł. Jesteś bestyjką chodź nie wyglądasz. - śmiał się ze mnie. - Nie musisz mnie gościć, bo to ja goszczę Ciebie. To ogólnie mój teren, a ja mam mieszkanie najdalej w korytarzu. I Mamy wspólną kuchnię Snow.
- Czemu mi o tym nie powiedziałeś? - spytałam lekko oburzona.
- Bo nie pytałaś. Chodźmy do środka, bo jest zimno.
Faktycznie noc była chłodna. Wchodząc po schodach wróciła mi sytuacja z tą dziwną kobietą, ale nie myślałam o tym za długo, bo kiedy otworzyłam drzwi, chciałam biegiem rzucić się na łóżko i odpocząć. Zatrzymałam się przed wejściem do środka.
- Dobrej nocy Don. - uśmiechnęłam się.
- Śpij dobrze, cukiereczku. - posłał mi całusa.
Zarumieniłam się, więc szybko weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Odłożyłam torebkę na fotel, a sama poszłam do sypialni. Rozebrałam się, poszukałam szlafroka i piżamy w walizkach i udałam się do łazienki żeby wziąć kojący prysznic. Kiedy ciepła woda oblewała moje chłodne ciało, myślałam o tej biednej dziewczynie, która była zaledwie 5 lat młodsza ode mnie i zakończyła swój żywot. Ja też mam niebezpieczną prace, ale chciałabym dożyć starości. Potem moje myśli od razu przeskoczyły na dział Don. Zastanawiałam się czy teraz też bierze prysznic, jakie ma ciało, jak całuje.. Po prostu odpłynęłam. Kiedy skończyłam relaksujący prysznic, umyłam zęby i rozczesałam włosy. Potem otworzyłam wszystkie walizki i zaczęłam się rozpakowywać. Ułożyłam ciuchy w komódkach. Bieliznę schowałam jak najdalej od drzwi wejściowych, kosmetyki ustawiłam w łazience i w końcu mogłam odetchnąć. Usiadłam na kanapie w salonie i wzrokiem szukałam pilota. Wtedy ktoś zapukał do drzwi. Poprawiłam mokre włosy i otworzyłam. Przed drzwiami stał oparty o framugę Taylor. Śmierdział alkoholem.
- Co jest Taylor, pomóc Ci jakoś?
- Snow. - chciał wejść do mieszkania, ale zagrodziłam mu ręką.
- Taylor jesteś pijany, wróć do łóżka. - powiedziałam najgrzeczniej jak potrafiłam.
- Jasmine Snow chodź ze mną, będzie miło.
- Taylor stanowczo nalegam, żebyś poszedł już do siebie. - traciłam cierpliwość do kolegi.
- Nie chcesz przyjść do mnie, to ja przyjdę do Ciebie.
Zaczął się do mnie przepychać, a kiedy go wypchnęłam przyparł do mnie i zaczął mnie gwałtownie całować. Chciałam mu się wyrwać, ale nie miałam sił.. Kiedy złapałam trochę tchu, zdołałam go odepchnąć.
- Taylor dość! Zostaw mnie w spokoju!! - krzyczałam, a kiedy przysunął się raz jeszcze uderzyłam go z całej siły w policzek.
- O Ty mała Snow.
Chciał mnie uderzyć, ale wtedy ktoś złapał za jego rękę. Byłam tak zszokowana tym co się stało, że nie bardzo wiedziałam gdzie mam się teraz podziać.
- Nie słyszałeś co powiedziała Jasmine. Wynocha do siebie i żebym Cię tu więcej nie widział! - uniósł głos Don, mój wybawiciel.
Nie umiałam mu nawet podziękować. Weszłam do salonu, opadłam na kanapkę. Szlafrok ledwo na mnie wisiał był tak potarmoszony. Patrzyłam się na ścianę czując, że się zaraz rozryczę. Pojedyncza łza właśnie spływała mi z oka, kiedy usłyszałam...
- Nic Ci nie jest? - spytał Don.
- Nie, wszystko dobrze. - wierzchem dłoni otarłam zbłąkaną łzę. - Jasmine tylko nie teraz. - powiedziałam teraz sama do siebie.
- Co za typ z tego Taylora. Jutro rozmawiam z jego przełożonym, co on sobie myśli... - mówił zdenerwowany.
- Nic mi nie jest, był pijany, to wina alkoholu.
- To nie jest żadne wytłumaczenie. Chciał Ciebie uderzyć.. kretyn.
- To ja go uderzyłam... - powiedziałam zawstydzona.
- Jak to? Co się stało?
- Rzucił się na mnie był natrętny. Pocałował mnie. I oberwał...
- No teraz to ja zaraz pójdę mu przyłożyć. - szedł w stronę drzwi.
- Nie! Proszę Cię to nie potrzebne.. Zrób to dla mnie, proszę..
Zatrzymał się. Nie wiedziałam do końca co takiego wywołało tę reakcję, ale cieszyłam się, że nic nie zrobi Taylorowi. Fakt postąpił okropnie, ale nie chciałam żeby miał kłopoty.
- No dobrze. - wrócił się do mnie. - Potrzebujesz czegoś? - zapytał z troską.
- Tak. Ciebie! - krzyknęłam w duchu. - Nie. Jak już mówiłam wszystko dobrze. - powiedziałam wkładając w to tyle spokoju ile tylko zdołałam. - Położę się spać.
- Zostaje u Ciebie na noc. - powiedział stanowczo. - Położę się na kanapie tutaj, bądź spokojna, nie wkradnę Ci się do łóżka, chodź jest to bardzo kusząca wersja. - uśmiechnął się łobuzersko.
- No skoro chcesz, zaraz poszukam jakiś koc i oddam Ci jedną z moich poduszek.
Poszłam do sypialni, wzięłam poduszkę i koc, który leżał na skraju łóżka. Kiedy wróciłam ten stał już w samych bokserkach. Stanęłam jak wryta, nie mogłam się ruszyć. Był taki umięśniony, taki wspaniały, taki cudowny... Zarumieniłam się. Na taki widok czekałam odkąd go ujrzałam. Podeszłam nieśmiało do niego i podałam mu rzeczy...
- Snow. Rumienisz się. - powiedział.
- Chciałbyś. A Ty nie masz innej piżamy, przepraszam bardzo? - spytałam, chociaż chciałabym mu zaproponować miejsce obok siebie w łóżku.
- Niestety nie, jak widzisz nie mam ze sobą bagażu.
Położył się na kanapie i przykrył kocem. Wracając do sypialni zastanawiałam się czemu jak na złość kiedy poznam swój ideał to nie mogę z nim być.. Brak szczęścia to jest to. Zamknęłam za sobą drzwi. Ściągnęłam z siebie szlafrok i założyłam piżamkę, na którą składały się bokserki i szeroka bluzka. Zapomniałam torebki, a chciałam napisać jeszcze do rodziców, bo jak wstanę w ogóle nie będzie na to czasu. W salonie też nie paliło się światło, więc i w sypialni zgasiłam żeby nie robić żadnego jasnego punktu kiedy otworzę drzwi. Moje oczy w końcu przyzwyczaiły się do ciemności i ruszyłam w trasę. Oczywiście z dwa razy potknęłam się o jakieś przedmioty. No, ale w końcu po omacku dotarłam do fotela, na którym zostawiłam torebkę, wyszukałam telefon i zaczęłam wracać. Po kilku krokach wpadłam kogoś. Jedyne co teraz mogło dać trochę światła to wyświetlacz mojego telefonu. Kliknęłam pierwszy lepszy klawisz, który czułam pod opuszkiem palca i podniosłam rękę do góry. Moje oczy kiedy zaczęły widzieć ujrzały cudownie umięśnione ciało, a kiedy wzrokiem powędrowałam w górę widziałam oczy, które również się we mnie wpatrywały. Te spojrzenie biło podnieceniem i pożądaniem. Don nachylił się ku mnie.. wiedziałam, że nie powinnam, ale objęłam go za szyję, przyciągnęłam do siebie... Kiedy nasze usta w końcu się odnalazły, przywarły do siebie w płomieniu namiętności...

*****
Hej! Co tam u was słychać? Mam nadzieję, że opowiadanko się podoba, powoli zaczynam się rozkręcać :) Pogoda w trójmieście rewelacyjna! Wczoraj byłam na ognisku z okazji nocy świętojańskiej, było miło, dużo śmiechu i zabawy. A jak wróciłam włączyłam sobie lekarzy. Wkręciła mnie w to Limonka przez swoje cudne i wciągające opowiadania. Jeśli jesteście fanami tego serialu lub lubicie czytać ciekawe opowiadania, to wystarczy zrobić klik w linkach nr 6 :)
Pozdrawiam serdecznie! :*

8 komentarzy:

  1. No no super, oby więcej takich scenek :D a mogłabyś wyłączyć kody przy dodawaniu komentarzy to jest trochę uciążliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tego jeszcze nie ogarniam, więc jeśli mi tylko powiesz jak to nie ma problemu :)

      Usuń
  2. No to faktycznie się rozkręciłaś, a szczególnie z tą ostatnią sceną. Dodasz jutro następną część? Bo teraz jestem mega ciekawa, jak to się dalej potoczy.

    Tak poza tym dzięki za reklamę. xD
    Super, że Ci się Lekarze podobają, ja właśnie jakiś czas temu totalnie się w to wkręciłam, na tyle żeby założyć bloga.
    Na którym odcinku już jesteś?
    Jakbyś chciała więcej lekarzowych opowiadań zerknij na bloga Juliett albo Raspberry, znajdziesz u mnie w linkach. ;)

    Pogoda u mnie w Szczecinie też niczego sobie, niestety jutro ma się popsuć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się pisać regularnie, więc na pewno coś będzie :) A z odcinkami pomalutku, bo mogę oglądać tylko wieczorami, bo siedzę w domu po pracy. U Raspberry byłam a do Juliett na pewno wpadnę :)

      Wiesz, może o co chodzi z " mogłabyś wyłączyć kody przy dodawaniu komentarzy to jest trochę uciążliwe" bo jeśli to rzeczywiście przeszkadza, to chce to poprawić żeby było dobrze, a że blog mam tydzień, to nie bardzo wiem gdzie takie rzeczy jeszcze robić..

      Usuń
  3. Dobra, właśnie się skapnęłam po komentarzu, że u Raspberry też już byłaś. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tymi kodami to chodzi o to, że żeby dodać u Cb komentarz trzeba przepisać kod z obrazka, co utrudnia trochę komentowanie.

    Gdzie to zmienić w ustawieniach nie wiem, mam blog na innym portalu, musisz trochę pogrzebać w opcjach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa, widzę, że już zmieniłaś, teraz nie musiałam już wpisywać żadnego kodu.
      Tak jest o niebo lepiej, możesz też zmienić godzinę jak coś, bo ta jest błędna.
      Ustawienia -> Język i formatowanie -> Strefa czasowa

      Usuń
    2. Dzięki wielkie, na pewno też zmienie :)

      Usuń