sobota, 6 lipca 2013

12. Dzień wolny to dzień stracony.

Odkąd Margaret została aresztowana wszystko się ułożyło. Przede wszystkim zrobiło się spokojnie. Najwięcej z zeszłego tygodnia mieliśmy papierkowej roboty, stosy pustych rubryk do wypełnienia i poukładania w archiwach. Dzisiaj mieliśmy szczęście, bo pogoda naprawdę nam dopisywała i chodź siedzieliśmy w jednym pomieszczeniu było miło i wesoło. Słońce świeciło mi po oczach, bo tak się składa, że ostatnio korzystając z okazji przestawiłam swoje biurko trochę inaczej niż było na początku. Na biurku oprócz laptopa stały zdjęcia z rodziną i ekipą z Miami. Papiery miałam ładnie ułożone, więc ogółem na moim biurku panował ład i porządek. Tego samego nie mogłam powiedzieć o biurkach chłopaków. Panował tam istny chaos, ale o dziwo świetnie sobie radzili. Co jakiś czas każdy z nas po kolei wybierał się do kawiarni po nową kawę dla wszystkich i jakiś bonusik. Kiedy skończyłam wpadłam na pomysł i pobiegłam z nim od razu do Natalii. Wiedziałam, że jak mam coś kombinować to tylko z nią. Podeszłam do windy i razem z innymi czekałam aż w końcu zjedzie na nasze piętro, ale coś długo się nie pojawiała. Postanowiłam polecieć schodami przecież będzie szybciej i wygodniej. Kiedy zbiegłam na odpowiednie piętro szukałam mojej koleżanki, ale tyle było tam pomieszczeń, a że byłam tu jeszcze pierwszy raz było mi ciężko się tu połapać. Tak jak na początku pracy liczyłam na trochę szczęścia i idąc przed siebie czytałam tabliczki na drzwiach do każdego z pomieszczeń. Prawie na samym końcu korytarzu po prawej stronie zobaczyłam napis: Natalia Montez. Zapukałam, ale nikogo nie byłam, więc postanowiłam się rozgościć. Miałam tylko nadzieję, że się na mnie nie pogniewa. Jej gabinet był niewielki, ale za to schludny i czysty.. w sumie jak na kobietę przystało. Na wieszaku wisiał biały fartuszek z jej inicjałami. Na biurku miała kilka ważnych dokumentów i zdjęcie z Ryanem. Usiadłam na jej krześle i czekałam.
- Cześć! Dawno przyszłaś? - zapytała Natalia.
- Hej! Właśnie nie. Przed chwilką. Ładne zdjęcie macie. Słuchaj wpadłam na niezły pomysł. Ale jak knuć to tylko z Tobą. - zaśmiałam się.
- O no proszę. Zamieniam się w słuch.
- Co Ty na to, żeby zrobić małą imprezkę? Jared chciał świętować na początku, ale nie było na to czasu, więc może teraz? Jest ładna pogoda. Zrobimy jakiegoś grilla może albo pyszną kolację.
- A kogo zapraszamy? - spytała podekscytowana.
- No myślałam nad naszą ekipą. Ty i Ryan oczywiście, Jared, ja, Don i Liam. Co Ty na to? Tylko nie wiem gdzie... - posmutniałam. - Nie znam jeszcze na tyle Los Angeles...
- Spokojnie. Zrobimy to u mnie na ogródku. Nie jest za wielki, ale na tyle osób wystarczy. No to trzeba wybrać się na zakupy. Jestem bardziej za grillem, to jest tak.. hym.. mniej oficjalnie?
- Zgadzam się. No to masz teraz czas, bo ja akurat skończyłam.
- Pewnie. Pójdę zanieść ostatnie papiery do laboratorium i spotkamy się u was, co? - zaproponowała blondynka.
- Pewnie. To do zobaczenia za chwilkę. Zaproszę resztę.
Wyszłam od Natalii i poleciałam po schodach na górę. Kiedy zobaczyłam kolejkę do winy zaśmiałam się pod nosem. Teraz już na spokojnie poszłam do gabinetu Liama. Nie było go w środku, więc na kartce na biurku zostawiłam mu informację gdzie i o której się spotykamy. Kiedy wychodziłam spotkałam Jareda.
- Jared! Czekaj. - podbiegłam do niego.
- Co jest Jasmine?
- Mała imprezka. Dzisiaj o 20 u Natalii? Podałabym Ci adres, ale go nie znam. Mam nadzieje, że wiesz gdzie ona mieszka?
- Tak pewnie. Będę. A z jakiej to okazji? - spytał.
- Bez okazji. Taki grill w gronie przyjaciół.
- No dobra, do zobaczenia.
Pożegnałam się z nim i poszłam do naszego gabinetu. Ryan gdzieś wyszedł, ale stwierdziłam, że go i tak poinformuje Natalia. A mój Don siedział przy swoim biurku i sprawdzał coś w komputerze, a jak do niego podeszłam to szybko zakrył coś ręką.
- Co tam oglądasz? - spytałam zaciekawiona.
- A nic. Słyszałem, że robisz imprezkę z Natalią.. - zaśmiał się.
- A no robimy. A Ty skąd wiesz? Jeszcze Ci nie powiedziałam. - obraziłam się.
- Wiesz.. tu informacje bardzo szybko się rozchodzą!
Podeszłam do swojego biurka żeby pochować swoje rzeczy do torebki i zostawić po sobie porządek. Podszedł do mnie Don i pocałował mnie w szyję. Nie chciałam się odwracać, bo wiedziałam jak to się skończy, jednak fala pożądania zrobiła swoje. Odwróciłam się, wplotłam palce w jego włosy. Spojrzałam mu głęboko w oczy i pocałowałam go namiętnie. Zaczynało nam brakować tchu kiedy usłyszeliśmy.
- Ekhm.. Przepraszam, że przeszkadzam.
Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni i spojrzałam kto nam przerwał. Liam. Oh, ale on ma wyczucie czasu...
- Nie szkodzi. My... ten... - jąkałam się. - O co chodzi?
- Chciałem tylko potwierdzić swoje przybycie. Mogę kogoś zabrać?
- Pewnie, zapraszamy.
Pożegnaliśmy się szybko i znowu spojrzałam na Dona. Śmialiśmy się z tego jak to wyszło. I teraz to już pewnie wszyscy będą wiedzieć, że my jesteśmy razem. Z jednej strony to bardzo dobrze... panny będą wiedzieć, że Don już jest zajęty, ale z drugiej strony to wiąże się z ogromnym ryzykiem jeśli chodzi o sprawy zawodowe. Kiedy tak sobie rozmawialiśmy o tym grillu, weszła Natalia z Ryanem.
- Kochana jesteś gotowa? - spytała Natalia.
- Tak. Pewnie. Panowie wy musicie się sobą zająć. O której umawiamy się u Ciebie, żeby wszystko przygotować?
- Może tak o 18. Starczy czasu, a jeszcze wrócisz do domu i się przebierzesz. - powiedziała dziewczyna.
- No dobra. Don to czekaj na mnie u mnie, dobrze?
- Zgoda. - pocałował mnie czule.
W czwórkę szliśmy do windy. Mieliśmy takie szczęście, ponieważ kolejka do windy zniknęła i już jeździła na czas, więc długo nie czekaliśmy. W drodze na parking wszyscy żartowaliśmy i się wygłupialiśmy. Na parkingu pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Natalia również jeździła hummerem, to chyba najlepszy samochód jeśli chodzi o tę pracę. Jechałyśmy może z jakieś 20 minut cały czas dobrze się bawiąc i plotkując na wszystkie możliwe tematy. Najpierw wybrałyśmy się na zakupy na mały ryneczek. Tam gdzie warzywa i owoce są zawsze świeże. Potem szybko po wędliny i pieczywo. Natalia starała się zrobić to jak najszybciej. Śmiało mogłabym powiedzieć, że czułam się jak na maratonie, ponieważ wszystko działo się tak szybko. Widać, że gdzieś się jej spieszyło. No i miałam rację. Minęła godzina kiedy zatrzymałyśmy się pod wielkim centrum handlowym.
- Natalia to miały być małe zakupy.
- No wiem, ale przydadzą mi się nowe buty, a Tobie połowa nowej garderoby. Kochana gdzie Twój styl kobiety? Ja się Tobą zajmę.. - uśmiechnęła się.
- Mój styl? Co z nim nie tak?
- Nie gniewaj się kochana. Ale musisz być policjantką z klasą. Moda powinna być Twoim drugim imieniem. Postaram się to jakoś załatwić.
- Nie gniewam się. No dobrze to chodźmy. Zobaczymy jak to nam pójdzie.
W centrum handlowym zwiedzałyśmy jedynie sklepy, które Natalia miała już sprawdzone. Nie byłam przyzwyczajona do takich wielkich sklepów i do takich dokładnych zakupów. Ale Natalia w jakimś stopniu miała rację. Moja szafa prosi się o jakieś nowości, a poza tym jest się dla kogo stroić. A ładny wygląd nie przeszkodzi mi w pracy. Kiedy Natalia przymierzała sukienki ja chodziłam między wieszakami i szukałam czegoś na dzisiejszego grilla. Chciałam wyglądać ładnie i seksownie dla Dona. Wybrałam ładną miętową spódnicę do kostek.
- Natalia może być? - pokazałam koleżance moje znalezisko.
- No no no. Kochana rozumiesz o co mi chodzi. Przymierzaj!
Weszłam do przymierzalni i założyłam ją. Przyjrzałam się sobie i śmiało mogłam stwierdzić, że wyglądam ładnie.
- No i jak? - zapytałam odsłaniając zasłonę.
- Pięknie! W końcu pokazujesz piękne nogi! Teraz buty... koniecznie szpilki albo koturny. Potrafisz chodzić na takich mam nadzieję?
- Żartujesz?! Uwielbiam obcasy! - powiedziałam z satysfakcją, że jednak moja moda nie jest taka słaba.
- No dobra. Ja biorę tą sukienkę. No jest śliczna po prostu.
Kiedy przebierałam się z powrotem w swoje spodnie myślałam o tym co założy Don. Poszłyśmy do kasy, zapłaciłyśmy i poszłyśmy na kolejny połów. Tym razem buty. Mogłabym w tym sklepie siedzieć i siedzieć. Tyle modeli obuwia, taki wybór.. Ile dusza zapragnie! Przymierzyłam chyba z dwadzieścia par, ale kupiłam tylko dwie. Jedne piękne granatowe szpileczki i sandałki na koturnie. Zapłaciłam za nie chyba z majątek. Natalia nie mogła mi odpuścić i musiałam kupić jeszcze kilka bokserek i sweterków. A kiedy na wystawie zobaczyłam jeansową kurtkę stwierdziłam, że chce ją mieć. Tak samo było jak kawałek dalej widziałam czarną skórę. Nie mogłam się powstrzymać i musiałam ją kupić.
- No kochana z tej strony Ciebie jeszcze nie znałam! - powiedziała Natalia.
- Ani słowa Donowi! Sama nie wiem co we mnie wstąpiło. - zawstydziłam się lekko.
- Nie szkodzi. Dobra odwiozę Ciebie do domu i spotykamy się o 18 u mnie. Don wie gdzie ma jechać. - zaśmiała się.
- No dobrze.
W samochodzie siedziałyśmy cicho i słuchałyśmy radia. Co jakiś czas wymieniałam się smsami z ukochanym. Z tego co wyczytałam nie mógł się mnie już doczekać. Po krótkiej podróży wysiadłam pod domem, pomachałam Natalii i wbiegłam po schodach do góry. Weszłam do siebie do pokoju i zobaczyłam na kanapie siedzącego Dona.
- Cześć kochanie! - powiedziałam.
Rzuciłam torby w kąt i podeszłam do ukochanego żeby go przytulić na przywitanie.
- No co tak długo?! Kobiety puścić na zakupy...
- Troszkę tego było, ale zobaczysz efekt jak się już ubiorę. A Ty już gotowy?
- A wyglądam? - uniósł lekko brew.
No faktycznie jeśli chciałabym żeby poszedł w samych bokserkach to był gotowy. Ale nie mogłam pozwolić, żeby takie ciacho chodziło tak skąpo ubrane.
- No chyba żartujesz! Marsz po jakieś normalne ciuchy! - rozkazałam mu.
- Leżą u Ciebie na łóżku.
Wiedziałam o co mu chodzi i czemu akurat zostawił je u mnie w sypialni. Pocałowałam go krótko dając mu znać, że więcej dostanie jak pójdzie za mną. Weszłam do sypialni, usiadłam na łóżku twarzą do Dona. On zamknął za sobą drzwi, podszedł blisko mnie... objął i zaczął delikatnie całować. Nie wiele czasu nam zostało, ale nie mogłam pozwolić zmarnować się takiej chwili...
*****
Hej! Co tam u was słychać? U mnie wszystko dobrze. Dalej z niecierpliwością czekam na swój szablon. Osoba, która go wykonuje jest w trakcie wykonywania zleceń, więc trzeba tylko cierpliwie czekać :) Pogoda w Trójmieście jest piękna, nie ma co marnować takiej chwili i wybieram się na rower! Miłego dnia! ;*

1 komentarz:

  1. Hej! Super rozdział czekam na ciąg dalszy...
    U mnie w porządku, dostałam się do LO nie wymarzonego, ale to też może być :)
    Też czekam na twój nowy szablon i kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń