Droga minęła nam bardzo szybko, nawet nie bardzo mogłam się zastanowić jak to zrobić żeby dziewczyna była bezpieczna. Spotkanie z tym młodym człowiekiem mogłoby być dla niej na prawdę bolesnym doświadczeniem. Kiedy byliśmy już nie miejscu wzięłam Mię pod rękę i szłam z nią prosto przed siebie. Don poleciał na przód żeby wszystko przygotować jeśli chodziło o całe przesłuchanie. Z Mią postałam chwilę przy barze w budynku i czekałyśmy już teraz na znak od Dona, że wszystko jest gotowe.
- Mia jeśli to Cię przewyższa mów śmiało. Ja Ciebie zrozumiem...
- Nie wycofam się. On pomagał przy zamordowaniu mojej siostry. Mam ochotę go zabić. - mówiła przez zaciśnięte zęby.
- Nie możesz tak mówić. Nie wolno samemu wymierzać sprawiedliwości. Od tego jest sąd i ława przysięgłych. Zaufaj im.
- I co? I po 25 latach będzie sobie dalej chodził po świecie? - oburzyła się. - Dla takich to od razu kara śmierci.
- Rozumiem Twój gniew, ale wierz mi... śmierć niczego nie zmieni.
Po naszej krótkiej rozmowie na temat kary śmierci zadzwonił telefon. Był to Payne z informacją, że wszystko gotowe i czekają w pokoju nr 8. Przekazałam zaraz tą informację Mii i poszłyśmy do windy. Panowała między nami przerażająca cisza, chciałam jej jakoś pomóc, ale za każdym razem kiedy próbowałam rozluźnić atmosferę ściskała ręce aż bielały jej kostki. Prowadziłam ją pewnie co chwila sprawdzając czy między pokojami, w holu nie stoi nikt podejrzany. Wprowadziłam ją do pokoju nr 8. W pokoju stał policjant w mundurze i jeden w cywilu. Patrzyli się na nas spode łba, ale dałam sobie z nimi radę przycinając ich żarciki, które były nie na miejscu. Mia stała twarzą do drzwi, wyglądała na przestraszoną, ale nie chciała uciekać. Wydawało mi się, że po prostu wrogie spojrzenie chciała zostawić dla tajemniczego mężczyzny. Don wszedł do nas i wyszeptał mi na ucho, że ich idą. Do pokoju weszło czterech bardzo podobnych do siebie mężczyzn. Każdy z nich trzymał przed sobą karton z numerem.
- Mia możesz się im przyjrzeć? Oni Ciebie nie widzą i wiedz, że masz czas, nie musimy się nigdzie spieszyć. Bądź pewna. - powiedziałam spokojnie.
- Dobrze.
Dziewczyna obróciła się i teraz stała twarzą w twarz z tymi ludźmi. Nie wiedziała kim oni są, nie znała ich tożsamości, ale szukała czegoś znajomego. Na jej twarzy dało się zobaczyć pełne skupienie.
- Mogą stanąć profilem? - spytała dziewczyna.
- Jasne. - powiedział spokojnie Payne.
Policjant w cywilu nacisnął jakiś guzik przy ścianie i do mikrofonu powiedział co panowie za lustrem weneckim mają zrobić. Po dosłownie chwili wszyscy stali już do nas prawym profilem. Mia podeszła bliżej. Na każdego z nich przeznaczyła na oko tyle samo czasu. Chodziła i przyglądała im się dokładnie. Widziałam po jej spojrzeniu, że chciała nam pomóc a co najważniejsze chciała być pewna swojej podjętej decyzji.
- Czy mogą jeszcze raz stanąć tak jak przedtem?
- Nie ma problemu. - powiedział Don.
Po chwili panowie znowu patrzyli się przed siebie. Ja już wybrałam tego, który według mnie pomógł przy zabójstwie, ale czekaliśmy wszyscy w ciszy aż odezwie się dziewczyna. To jej zdanie liczyło się najbardziej. Nikt jej nie popędzał i nie stresował niepotrzebnymi pytaniami bądź uwagami.
- To ten z numerem trzy. - powiedziała pewnie dziewczyna. - Nie mam pojęcia jak się nazywa, ale to na pewno on. Ma charakterystyczne znamię na szyi po prawej stronie.
- Dziękujemy Mia. Spisałaś się rewelacyjnie. - powiedziałam.
- Jasmine weź moje auto i odwieź ją do nas, tam będzie bezpieczna a potem wróć tu i go sobie przesłuchamy. - powiedział stanowczo mój ukochany.
- Jasne. Będę za góra 30 minut.
Po tych słowach policjanci opuścili pokój razem z nami. Wzięłam Mię pod rękę. Chciała być twarda i wychodziło jej dopóki nie wsiadłyśmy do auta. Dziewczyna rozpłakała mi się, ale nie chciałam jej pocieszać. W takich chwilach słowa "będzie dobrze" nie wiele pomagają. Trasa mijała nam w milczeniu, a kiedy dojechałyśmy na miejsce Mia poprawiła lekki makijaż i pewnie szła przed siebie. Poprosiłam Ryana o odeskortowanie jej do pokoju i o ochronę dla niej, po czym ja szybko ruszyłam z powrotem do Dona. W między czasie odebrałam też telefon od Natalii, z którego dowiedziałam się, że niechcący przeoczyła znaczący ślad na ciele ofiary. Był to fragment naskórka, a więc było to DNA. Miałam je pobrać od tego mężczyzny.
- Don już jestem! - powiedziałam zadyszana.
- Co Ty taka zabiegana?
- Biegłam po schodach, bo winda chwilowo ma awarię. Idziemy do tego gnoja? Mam ochotę mu...
- Jas spokojnie. Przesłuchamy go jak należy. - przerwał mi.
- Dobrze... Natalia prosiła o próbkę DNA.
- Da się zrobić.
Szłam za Donem w stronę innego pokoju przesłuchań. W sumie na tym komisariacie byłam po raz pierwszy, więc pewniej czułam się bliżej ukochanego. Trochę się stresowałam, ale było to spowodowane moimi emocjami jakie się we mnie gotowały. Nie chciałam być miła i uprzejma. Chciałam mu przywalić tak mocno w twarz ile tylko miałabym siły w ręku. Przed drzwiami wyrzuciłam z głowy te kuszące myśli i weszłam do środka. Mężczyzna w pokoju czekał na nas w dosyć swobodnej pozycji.
- Jeszcze nie wiesz czego możesz się spodziewać. - powiedziałam w myślach. - Dzień dobry. Detektyw Don Payne i Jasmine Snow. Wie pan czemu się tu znajduje? - zapytałam, byłam grzeczna.
- No właśnie nie do końca? Kolejny mandat? - spytał kpiąco podejrzany.
- Słuchaj nie z nami te numery! - uniosłam głos. - Znasz Mię Montenegro i jej siostrę Miellisę? Przyjechały do nas z Teksasu. Przypominasz coś sobie?
- Nie znam tych dziewczyn.
Starał się mówić pewnie, ale jego głos lekko drżał do tego zaczął bawić się palcami i schował ręce pod blat stołu. Don dał mi prowadzić przesłuchanie, więc przejęłam inicjatywę.
- Tak, a ja myślę jednak inaczej. Jedna z nich żyję i doskonale Ciebie pamięta.
Teraz zrobił się nerwowy, zaczął mnie obrażać.
- Kolego trochę grzeczniej. - wtrącił się Don.
- A więc wróćmy do rozmowy.. Mia i Mellisa. Znasz je? A Cain?
- Skąd o nim wiecie? - podniósł się z krzesła.
- A to jednak je pamiętasz... Facet możesz dostać dożywocie za tą masakrę lepiej zacznij gadać! Tylko to może Ci pomóc... - mówiłam w miarę spokojnie.
- Bo co laluniu?
Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Nie wiedziałam jak postąpić w takiej sytuacji, ale uznałam to za napaść na funkcjonariusza, dlatego też szybko i z całej siły wykręciłam mu rękę i walnęłam nią jeszcze z całych sił w stół.
- Jesteś walnięta?! Chcesz mnie zabić?
- Czynna napaść na policjanta. Już mamy Ciebie za co wsadzić.
W torebce zaczęłam szukać kosmetyczki. Potrzebowałam jego DNA dla Natalii... Znalazłam wacik. Wyjęłam go z torebki i pokazałam podejrzanemu.
- Zrobisz to sam czy mam Ci pomóc? - zapytałam.
- Mam się przypudrować czy zmyć mój makijaż? - zapytał z sarkazmem.
Wstałam i podeszłam do niego blisko. Nie chciał za nic otworzyć ust, więc walnęłam go z całych sił w piszczel. Krzyknął i w tym czasie szybko pobrałam próbkę śliny z jego ust.
- Dziękuje. - powiedziałam uprzejmie z uśmieszkiem. - Będziesz współpracował czy chcesz siedzieć sam za to wszystko? - dałam mu ostatnią szansę.
- Jak to sam? To nie tylko Cain jest w to zamieszany! - zaśmiał się, a ja się wkurzyłam.
- Jak to? - powiedział ostro Don. - Kogo zatrudnił?
- Nie wiem robiłem za kierowcę... Caine nigdy mi się nie pokazał. Zawsze jak wsiadał do auta to ja miałem mu coś przynieść i nie spotkałem go osobiście. Jak powiem jak nazywał się lekarz, będę miał lżejszy wyrok, bo...
- Jeżeli się na pewno postarasz... - ucięłam.
- Dobra. Lekarz nazywa się Taylor McDylan. Z tego co wiem nie jest chirurgiem.
- Gdzie możemy go znaleźć? - spytał Don.
- Na uniwersytecie stanowym. Wykłada jakiś dziwnie nazywający się przedmiot.
- Dobra, trochę się podratowałeś. Ale i tak pójdziesz siedzieć za współudział. - powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Don po chwili zrobił to samo. Policja dostała rozkaz wprowadzenia go do celi i pilnowania do wyjaśnienia sprawy. My natomiast jechaliśmy co sił do naszego biura, bo musiałam przekazać Natalii wacik. Po jakiejś godzinie byliśmy już w drodze na uniwersytet...
***
Hej! Co tam słychać? Pogoda w końcu ładna i zachęcająca do wszelkiego działania z nudą :) Mam nadzieję, że notka się podoba. Ciąg dalszy wkrótce :) Pozdrawiam!
Notka super, niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńW Warszawie pogoda super idealna na wypad za miasto
Ciekawe co z tym Cainem... pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńU mnie nowa notka :)
Zapraszam do katalogu opowiadań!;)
OdpowiedzUsuńhttp://katalogujemy.blogspot.com/
Zareklamuj się!